Polska właśnie z gracją obeszła bokiem procedurę nadmiernego deficytu

Parę tygodni temu pisałem o tym, że nie da się wydłużyć urlopów macierzyńskich w czasie trwania procedury nadmiernego deficytu. Okazuje się, ze się da. Oznacza to, że polski rząd znalazł sposób na obejście unijnej procedury nadmiernego deficytu - czyli najczęściej używanego przez Brukselę kija na niesforne państwa członkowskie, które nie pilnują dyscypliny finansowej. Zrobimy sztuczkę i będzie wszystko okej, a Bruksela może nam skoczyć.

Zanim przejdę do meritum sztuczki (jestem szczerze zachwycony jej prostotą :) ), krótkie przypomnienie problemu. Jest on zawarty w artykule 112c. ustawy o finansach publicznych i polega na zakazie przyjmowania przez rząd projektów ustaw, które zwiększają wydatki (oczywiście chodzi o sytuację, gdy jesteśmy objęci procedurą nadmiernego deficytu). Tymczasem w uzasadnieniu projektu dotyczącego wydłużenia urlopów macierzyńskich od dawna można przeczytać to:

Mamy więc zderzenie zakazu wzrostu wydatków z planowanym wzrostem wydatków. Czyli w procedurze nadmiernego deficytu nie można wydłużyć urlopów macierzyńskich. Chyba, że się wymyśli sztuczkę. A oto sztuczka:

29 kwietnia minister pracy składa autopoprawkę do projektu ustawy. Autopoprawka zawiera głośny postulat objęcia nowymi przepisami "matek I kwartału", co swoją drogą sprawia, że całe rozwiązanie staje się jeszcze droższe. Ale to nic. Z punktu widzenia finansów w autopoprace kluczowe jest co innego - dopisanie do ustawy nowego artykułu. Chodzi o artykuł 31, a konkretnie o jego podpunkt czwarty:


Tadaaaam !! W tym momencie ta ustawa nie powoduje wzrostu wydatków, bo ma w swojej treści "zaszyty" bezpiecznik, który może przybierać dowolną wielkość finansową ! Proste oddelegowanie do rozporządzenia, którego jeszcze nie ma. Jak wydamy miliard, to premier trzaśnie rozporządzenie o miliardzie, a jak 3 miliardy, to premier wyda rozporządzenie o trzech miliardach. I wszystko gra, dalej nie ma wzrostu wydatków :) Genialne :)

Moim zdaniem to jest na tyle plastyczne, wygodne i uniwersalne rozwiązanie, że teraz można je dodawać do każdego projektu ustawy. Jednym słowem Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej znalazło sposób na obejście procedury nadmiernego deficytu. Po prostu w ustawie, która zwiększa wydatki zapisujemy, że to nic, bo zmniejszymy jakieś inne wydatki. Nie wiemy jakie i kiedy, ale zmniejszymy, więc per saldo, możesz się droga Brukselo, odczepić.

Jeśli chodzi o ciąg dalszy to po pierwsze wydaje mi się, że tę sztuczkę to w ogóle będzie można potem pozostawić martwą na papierze. Ustawa o finansach publicznych zakazuje tylko przyjmowania określonych projektów ustaw. Nie ma nic o późniejszym kontrolowaniu, albo wycofywaniu - istotny jest stan w momencie przyjmowania projektu ustawy. Projekt ustawy nie zwiększa wydatków - jest okej - a jak potem się okaże, że jednak zwiększył, to nie wiem, czy ktoś będzie z tego tytułu wyciągał jakieś konsekwencje. Ale to tylko moje luźne przypuszczenie, nie oparte na niczym.

Jeśli jednak premier postanowi pilnować wydatków i weźmie się za wskazywanie rozporządzeniem "pozostałych wydatków w innych jednostkach sektora finansów publicznych", które trzeba ograniczyć, albo zablokować, to bardzo jestem ciekaw, które to będą wydatki, jak duże i w ilu miejscach zrobi się w związku z tym zamieszanie. To może być bardzo ciekawe rozporządzenie.

2 komentarze:

na-plus pisze...

Bosko :)

Rafał, przecież pisałem w poprzednim wpisie o tej tematyce, że wszystkie te unijne przepisy są po to, by ... je ignorować lub mocno naginać. Tu się wszystko kupy nie trzyma ...

ajuc pisze...

Jestem programistą, i zawsze jak (przypadkiem) trafiam na artykuł o tematyce prawnej uderza mnie, jak bardzo podobne są te dziedziny.


W programowaniu też można kontrolować kod w momencie kompilacji (uchwalania ustawy) i w momencie wykonywania programu. A ta sztuczka sprowadza się do bibliotek dynamicznych - w programie zaznaczamy, że kiedyś dołączymy kod, który będzie spełniał odpowiednie warunki. I dzięki temu da się zmieniać działanie programu bez kompilacji od nowa (i da się w konsekwencji omijać wszelkie sprawdzenia compile-time).