Inflacja spadnie do 0,4% w czerwcu, a potem w górę.

Jest marzec i wszyscy mówią o ryzyku deflacji. Tzn wszyscy mówią, że jednak jej nie będzie, ale temat niewątpliwie stał się dyżurny, co nie stanowi dla mnie wielkiego szoku, bo spodziewałem się tego już w październiku ubiegłego roku, a listopad tylko mnie upewnił w tym poglądzie. Gadanie o ryzyku deflacji stało się modne, bo spadek inflacji nie może się zatrzymać. Po lutym roczna inflacja wynosi już tylko 1,3%. W marcu i kwietniu nadal będzie spadać, bo rok temu w tych miesiącach wzrost cen wynosił 0,5% i 0,6%.



W tym roku na taki ruch cen w górę raczej nie ma szans. Jeśli więc w marcu ceny pójdą w górę np. o 0,1% mdm, a w kwietniu o 0,2% mdm, to inflacja roczna w marcu spadnie z 1,3% do 0,9%, a  w kwietniu do 0,5%. Przez maj i czerwiec dalej może być w okolicach 0,5%. A potem, jak zwykle w lecie, wszystko będzie zależeć od cen owoców i warzyw i tego jak bardzo będą tanieć. Jeśli sprawdzi się prognoza ożywienia gospodarki w drugim półroczu, od września inflacja powinna znów rosnąć.
To, że jesteśmy już blisko dołka inflacji pokazuje też to, co się dzieje ze zmianą cen za sześć miesięcy. Ten wskaźnik dołek ma już za sobą.



Jak widać w 2002 roku dołek na wskaźniku 6miesięcznym wyprzedził dołek oficjalnej inflacji o 6 miesięcy, natomiast w 2009 roku o 7 miesięcy. Teraz dołek wskaźnika sześciomiesięcznego mieliśmy w listopadzie, więc dołek inflacji powinien nam wypaść w maju/czerwcu. Obstawiam, że znajdzie się on na poziomie 0,4%, czyli będziemy mieć inflację najniższą od 2003.

Warto zauważyć, że dzięki tak niskiej inflacji za chwilę się okaże, że rózne rzeczy nam rosną realnie. Na przykład płace. Wystarczy 1% wzrostu nominalnego, aby można było trąbić o wzroście płac realnych. Emerytury, które nominalnie waloryzuje się o kilka procent rocznie rosną realnie już od kilku miesięcy. Lokaty bankowe na 3%-4%, które kilka miesięcy temu wyglądały marnie teraz okażą się świetnymi strzałami, bo przyniosą parę procent realnego zysku. Z drugiej strony przy tak niskiej inflacji zdecydowanie słabiej niż w poprzednich latach wypadnie nam nominalny PKB. Na co dzień nikt na ten wskaźnik nie zwraca uwagi, ale warto pamiętać, że wirtualne pieniądze, które mamy na kontach w ZUS (w zamian za gotówkę, którą Rostowski zabrał z OFE) mają być co roku waloryzowane o wskaźnik równy kilkuletniej średniej ze zmiany nominalnego właśnie PKB. Czyli niska inflacja nie sprzyja naszym oszczędnościom emerytalnym w ZUS (co swoją drogą jest kuriozalne samo w sobie).

Brak komentarzy: