Zła pomoc dla Hiszpanii


Czasami jak się patrzy na to co wyprawia rynek finansowy można wpaść w sporą konsternację. Dziś rano na przykład rynek popadł w zupełnie rozbrajającą euforię po weekendowym dealu z pomocą dla Hiszpanii, tylko po to aby otrzeźwieć kilka godzin później.


Takie dni nie zdarzają się na rynku walutowym często. Powrót po weekendzie bardzo bardzo wysoko tylko po to, aby potem w ciągu dnia całą tę przewagę stracić.



Gdyby poziomy poranne udało się wybronić, to mielibyśmy nawet szanse na zmianę trendu na EUR/USD, co pewnie pomogłoby też naszej walucie i giełdom na świecie



Ale kluczowy poziom 1,2625 padł i nastawienie rynku zmieniło się diametralnie. Iluzja związana z ratowaniem Hiszpanii nie utrzymała się nawet przez dobę.

Początkowy optymizm związany był z tym, że Hiszpania w sobotę zapowiedziała, że poprosi Unię o pomoc finansową, a z wielu wypowiedzi polityków unijnych jasno wynika, że oczywiście tę pomoc bez problemu dostanie. To oddala wizję niekontrolowanego krachu w hiszpańskim systemie bankowym, jest więc się z czego cieszyć. To wystarczy ( plus dość dobre dane z Chin ale to zupełnie inna historia ) aby zacząć dzień bardzo wysoko. Ale potem pojawiają się wątpliwości.

Po pierwsze dość szybko widać, że nowa konstrukcja pomocy dla Hiszpanii – pożyczki niżej oprocentowane niż wcześniejsze pakiety pomocowe dla banków w Irlandii, do tego bez żadnych warunków dotyczących polityki budżetowej, bez nadzoru tzw Troiki – wzbudza protesty tych, którzy są na unijnym garnuszku od dawna, ale na gorszych warunkach. Irlandia chce mieć takie same warunki pomocy co Hiszpania, premier Portugalii mówi, że bardzo szczegółowo przyjrzy się warunkom pomocy dla Hiszpanii, czyli postara się poszukać konkretnego pretekstu do żądania zmiany programu portugalskiego.

Po drugie Grecy widzą, że Unia mięknie, warunki dla Hiszpanii są zdecydowanie lepsze niż dla kogokolwiek wcześniej. Czyli warto w niedzielnych wyborach wybrać tych, co będą bardziej twardo negocjować, bo widać, że takie negocjowanie będzie mogło przynieść rezultaty. Czyli trzeba głosować na Syrizę, bo oni z Unią nie będą się cackać. Pomoc dla Hiszpanii zwiększa więc szanse antyunijnej lewicy w Grecji.

Po trzecie, i to dla rynków jest kluczowe, pieniądze dla hiszpańskich banków mają pochodzić z nowego unijnego funduszu ratunkowego ESM. A zgodnie z zapisami powołującymi ten fundusz, środki z niego pochodzące mają być uprzywilejowane w stosunku do wszystkich pozostałych długów w danym państwie. Tzn jeśli Hiszpania dostanie pieniądze z ESM, a potem będzie bankrutować, to najpierw trzeba spłacić ESM, a dopiero potem całą resztę posiadaczy zwykłych hiszpańskich obligacji. Nieważne, czy taka sytuacja jest prawdopodobna czy nie, jest to zasadnicza zmiana sytuacji od strony prawnej, wyraźne pogorszenie pozycji posiadaczy obligacji. W związku z tym na efekty nie trzeba długo czekać.  Jako pierwsze zaczynają dziś szybko tanieć hiszpańskie obligacje. Ich rentowność w parę godzin powraca z poziomu 6,04% do 6,40%.

Potem pojawia się plotka, że wykorzystanie pieniędzy w ESM spowoduje uruchomienie odszkodowań z CDSów na hiszpańskie obligacje, ale plotka ta szybko jest zdementowana przez ISDA – izbę rozliczającą CDSy. Jest więc ostateczne potwierdzenie, że na odszkodowania nie ma co liczyć, jeśli ktoś boi się pozostawania w hiszpańskich obligacjach po pożyczce z ESM, może tylko te obligacje sprzedać. Agencja Standard & Poors ocenia, że jeśli Hiszpania pobierze z ESM 100 mld EUR, to posiadacze obligacji hiszpańskich mogą mieć problem z odzyskaniem swoich pieniędzy w całości. Ups.

Potem unijny politycy próbują ze znaną wszystkim zgrabnością ruchów gasić pożar i zapewniają, że Hiszpania jednak dostanie jakieś warunki dołączone do pomocy finansowej i że na pewno będzie im ciężko, więc Irlandia i Portugalia nie muszą się martwić tym, że to oni mają bardziej ciężko. Nie, nie, Hiszpania też ma mieć oczywiście bardzo ciężko :) Finlandia żąda wprowadzenia do Hiszpanii Troiki. Do tego wszystkiego trzeba pamiętać, że tak właściwie nie wiadomo kiedy ten ESM zacznie funkcjonować, bo do tej pory ratyfikowano go dopiero w pięciu krajach strefy euro. Po kilku godzinach handlu euforii nie ma, powraca stary, dobrze znany europejski chaos. Ci, którzy dali się nabrać na poranną euforię i weszli w EUR/USD po 1,2660 liczą spore straty. Strefie euro nadal nie można ufać.

1 komentarz:

thelotnisko pisze...

Ktoś na twitterze ostatnio pisał, że rentowność 7% Hiszpanii to wcale nie jest dziejowy rekord i że w 90-tych była nawet dwucyfrowa. Ma Pan jakieś źródło takich danych?