Polskie banki czekają na bankructwo Grecji


Czekając na bankructwo Grecji warto pamiętać, że w to nie Grecja będzie w tym bankructwie najwazniejsza. Najważniejsze będzie to jakie będą konsekwencje w systemie finansowym Europy.
A polskie banki boją się tych konsekwencji coraz bardziej.

Polskie banki nie mają greckich obligacji, co sprawdził ostatnio KNF, w dużo większym stopniu niż banki zachodnie opierają się w swojej działalności na krajowych depozytach i raczej nie mają skomplikowanych instrumentów finansowych emitowanych na Zachodzie, które za chwilę mogą okazać się nic nie warte. Ale strach i utrata wzajemnego zaufania w chwili bankructwa Grecji może dotknąć także naszych banków. To, co powiedział we Wrocławiu prezes NBP Marek Belka jest bardzo istotną wskazówką apropos tego jak sytuacja wygląda naprawdę. Powiedział dokładnie to :

„Rynki finansowe na całym świecie nie są dzisiaj stabilne i w związku z tym możemy mieć do czynienia z przejściowymi trudnościami płynnościowymi.”

Trudność płynnościowa polega na tym, że banki przestają sobie ufać i pożyczać nawzajem, co jest podstawą współczesnego systemu bankowego. A jeśli już mają komuś coś pożyczyć, to na wyższy procent, co powoduje, że oprocentowanie na rynku międzybankowym jest dobrym miernikiem poziomu stresu w systemie. To, na jaki procent banki pożyczają sobie pieniądze, widać codziennie w tak zwanej stawce Polonia. Jej wysokość jest publikowana codziennie po 17:00 na stronie NBP




Stawka Polonia to oprocentowanie pożyczek na jeden dzień na rynku międzybankowym. Jeśli banki mają sporo pieniędzy po zaoferowania innym, a z drugiej strony nie ma zbyt dużo potrzebujących, cena pieniądza ( czyli oprocentowanie ) spada. Kiedy potrzebujących zaczyna przybywać, a tych którzy chcą pieniądz udostępnić jest mniej, oprocentowanie rośnie. Wszystko to odbywa się pod czujnym okiem NBP, któremu zależy, by oprocentowanie na rynku było bliskie oficjalnej stopie procentowej NBP. Dlatego moim zdaniem odpowiednią miarą poziomu stresu w systemie bankowym nie jest po prostu poziom stawki Polonia, ale różnica między tą stawką, a stopą procentową w NBP. A różnica ta jest ostatnio najmniejsza od października 2008. Tak, tak, październik 2008, to miesiąc krachu po upadku Lehman Brothers. 


 
Aby wykluczyć jednodniowe czasami gwałtowne wahnięcia tutaj widzimy miesięczną średnią kroczącą z codziennych odchyleń stawki Polonia od stopy NBP. Przez wiele miesięcy wolnego pieniądza na rynku było tak dużo, że stawka ta była wyraźnie niższa od stopy NBP. To objaw tak zwanej nadpłynności w sektorze ( banki mają dużo gotówki, więcej jest takich banków które pożyczą gotówkę komuś innemu, prawie nie ma banków, które same chcą pożyczać od kogoś ).  Ale widać też że we wrześniu 2008, kiedy bankrutował Lehman stawka była przez dłuższy czas powyżej stopy NBP. I widać też że dzisiaj niewiele już brakuje do tamtej sytuacji. Miesięczna średnia reaguje z opóźnieniem, więc jeszcze jest poniżej stopy NBP, ale w ciągu minionego tygodnia od piątku ani razu nie była poniżej 4,50% ( bieżący poziom głównej stopy NBP ).Napięcie w polskim systemie więc rośnie.



W piątek stawka Polonia dość gwałtownie spadła do zupełnie normalnego poziomu 4,26%. Słowa Marka Belki o tym, że NBP jest przygotowany na trudne momenty i że polskie banki w razie czego dostaną pomoc z NBP pomogły ukoić skołatane nerwy dyrektorów departamentów skarbu w polskich bankach. Jeśli jednak w kolejnym tygodnia stawka Polonia znów będzie wyskakiwać powyżej 4,50%, to będzie to oznaczać, że grecka katastrofa jest już naprawdę bardzo blisko, a NBP będzie mieć pełne ręce roboty.

Brak komentarzy: