Polska gospodarczym perpetuum mobile

Bardzo mnie ucieszyła dzisiejsza notka z Bank of AmericaMerrill Lynch. Bank stwierdza, że Polska najszybciej spośród wszystkich emerging markets odbije się po kryzysie, bo Polska „oferuje stosunkowo najlepszą perspektywę wzrostu napędzaną przez rynek wewnętrzny”.

Cieszy mnie to, bo to znaczy, że duży amerykański bank też dostrzega to, co dla mnie jest oczywiste. Dostrzega, że Polska jest w Europie zupełnie wyjątkowa. Polski się po prostu nie da wprowadzić w recesję, bo nie da się zabić wszystkich jej silników naraz. Doskonale widać to było w czasie europejskiej recesji w 2009.

Wzrost gospodarczy w państwie bierze się z pięciu rzeczy. Te rzeczy to:

- konsumpcja prywatna, czyli wydatki nas wszystkich ( ważne ile ludzi ma prace i ile zarabia )
- konsumpcja publiczna, czyli wydatki państwa z budżetu  ( często powodują wzrost długu publicznego )
- inwestycje przedsiębiorstw ( często na kredyt, więc banki musza być zdrowe )
- produkcja zapasów w przedsiębiorstwach ( pochodna oczekiwań co do tego jak będzie za kilka miesięcy )
- eksport ( a dokładnie eksport netto, czyli eksport minus import )

Większość państw opiera się tylko na jednym czynniku. Mamy państwa oparte na konsumpcji (USA), na eksporcie ( Chiny, Szwajcaria), albo na inwestycjach ( Singapur, HongKong, inne azjatyckie tygrysy). Polska ma blisko 40 mln konsumentów, polskie firmy mają dużo gotówki na inwestycje, banki są zdrowe i pod dobrym nadzorem państwa, do tego dochodzi kasa z Unii, a kiedy nadchodzi kryzys, wtedy PLN się osłabia, co powoduje, że polskie towary lepiej się sprzedają na Zachodzie. Czyli jak trzeba, to mamy też eksport.

W ciągu ostatnich trzech lat główna siła napędowa polskiej gospodarki zmieniała się pare razy. Oto przekrój przez polskie PKB ze wskazaniem, który czynnik ile dodawał, albo odejmował z dynamiki wzrostu w kolejnych kwartałach:


Przed Lehman Brothers byliśmy jak Zachód Europy gospodarką opartą na konsumentach z całkiem dużą aktywnością inwestycyjną. W 2008 zbankrutował Lehman i jak tylko wzrost gospodarczy w Europie zaczął się sypać, kurek z kasą odkręcił rząd robiąc poduszkę bezpieczeństwa ( tak tak, to wtedy wystrzelił dług publiczny, coś za coś niestety ) W 2009 Europa wpadła w recesję, a my dzięki słabemu złotemu przełączyliśmy się na eksport. Przez cały ten czas firmy ograniczały produkcję i wyprzedawały zapasy. Jak tylko kryzys zaczął mijać polskie firmy natychmiast wzięły się za odbudowywanie zapasów do normalnyc poziomów, co nas niosło do przodu w momencie, w którym PLN znów był silniejszy, a konsumenci jeszcze nie powrócili do formy sprzed 2008. Dziś znów rządzi konsumpcja i znów pojawiły się inwestycje. Jestem pewien, że w sytuacji ponownego kryzysu w Europie ponownie na pierwsze miejsce wyjdzie eksport. Euro po 4,40 PLN sprawia, że to nie takie trudne. I wygląda na to, że możemy tak w kółko. Możemy się rozwijać raz szybciej, raz wolniej, ale zawsze jest to rozwój. Od rozstania się z socjalizmem nie zdarzyło nam się ani pół kwartału na minusie. A to już 20 lat. Jesteśmy gospodarczym perpetuum mobile.Niezależnie od tego co się dzieje na zewnątrz i niezależnie od tego kto rządzi.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Prosze uwazac by jakas partia nie zaczela tego cytowac w swojej kampanii ;)

Anonimowy pisze...

Z tego wynika, że gdybyśmy mieli euro, byłoby z nami słabo: odpadłby wzrost eksportu.