USAA+ dzień trzeci, francuski


Może gdyby Sarkozy dalej siedział na Cap Negre na wakacjach i nie wracał do Paryża mielibyśmy w
końcu jakieś wzrosty. Całkiem nieźle szło. Rano zainterweniowali Szwajcarzy i uspokoili CHF, potem Polska pięknie sprzedała swoje obligacje z całkiem fajnymi rentownościami. Aż tu nagle Sarkozy wrócił z wakacji i co gorsze zwołał naradę w sprawie kryzysu finansowego. Nagle posypały się opinie o tym, że Francja to już nie to samo co Niemcy,a nawet że to kraj z problemami. 

Jednocześnie pojawiła się plotka, że Francja za chwile dostanie obniżony rating. Giełdy runęły. Najbardziej taniały akcje Societe Generale. Tym razem sytuacją przeraziły się chyba nawet agencje ratingowe, bo bardzo szybko i Moody’s i Fitch potwierdziły, że Francja ma AAA z perpsketywą stabilną. Ale Societe Generale tracił dalej. Pojawiła się kolejna plotka, że bankrutuje, bo prezesa tego banku widziano go na spotkaniu z Sarkozym. 
 


Potem Francuzi zaczęli się za odkręcanie plotek. Szefa SocGen nie było u Sarkoziego, a sam Sarkozy wrócił na urlop jak gdyby nigdy nic. Ale rynek się już nie podniósł.  
W Paryżu spadły wszystkie spółki wchodzące w skład indeksu CAC40, sam indeks spadł o ponad 5%, a akcje Societe Generale spadły o 15%.

Bo tak naprawde nie chodzi tu tylko o Francję. Rynek wpadł w panikę przez samą tylko plotkę o niższym ratingu dla Francji, bo gdyby go obniżono, to oznaczałoby to kolosalne utrudnienia w budowaniu europejskiego funduszu ratunkowego EFSF. Ten unijny mechanizm ma się w założeniu opierać na gwarancjach i solidnych gospodarczych podstawach głównych fundatorów funduszu, czyli Niemiec i Francji. Jeśli chodzi o pozostałe wielkie europejskie gospodarki, to Wlk. Brytania jest poza euro, a Włochy są raczej po stronie tych, którzy pomoc dostają, a nie fundują. W takiej sytuacji obniżenie ratingu Francji praktycznie rozwala całą koncepcję, bo Niemcy samodzielnie wszystkich na plecy nie wezmą. Zresztą nawet gdyby chciały, to oznaczałoby to dla nich taki wzrost długu, że same po chwili musiały szukać pomocy finansowej. Niższy rating dla Francji oznaczałby więc, że w całej strefie euro nie ma pieniędzy na to aby ratować Włochy i Hiszpanię, a nawet na to, żeby jeszcze trochę pomóc Grecji, Portugalii i Irlandii. Można więc chyba zaryzykować twierdzenie, że dziś rynek zrobił sobie próbkę reakcji na ewentualny rozpad strefy euro w przyszłości. 
Niezależnie od tego, że teraz już zupełnie głośno i odważnie mówi się o tym, że wraca recesja i że będzie straszna:



A do tego dzisiaj

- Bank Anglii obciął prognozę wzrostu PKB ( a kilka dni temu była plotka, że jak to zrobi, to W.Brytania dostanie niższy rating )
- banki mogły wziąć sobie z ECB tyle ile dusza zapragnie do marca i wzięły 49 mld EUR. W październiku 2008 na podobnej aukcji ratunkowej chciały 50 mld EUR, więc nie wygląda to dobrze. Ciągle mamy zagrożenie credit crunchem w Europie
- IIF, czyli stowarzyszenie banków, które ciągle negocjuje z Grecją warunki zamiany ich starych obligacji na nowe dało znać, że tą wymianą mogą być objęte wszystkie greckie obligacje, które trzeba by wykupić nie do 2020 tak jak zakładano do tej pory, ale nawet do 2024. Czyli obligacji na wymiane będzie więcej, czyli banki będą księgować więcej strat. Swoją drogą, Commerzbank już to przewidział i zaksięgował sobie greckie straty już na zapas. Wiara w europejski sukces w bankach jak widać jest przeogromna.

A Societe Generale to świetny bank :) 



3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Zieeew. To juz jest nudne. Irlandia, Grecja, Wlochy, Portugalia, Hiszpania...Zaloze sie, ze za miesiac pretekstem do wy****** (mniejszych) inwestorow bedzie plotka o bankructwie Niemiec. A potem plotka, ze Doda jest w ciazy z Sarkozym czy cos rownie idiotycznego. Wydawaloby sie, ze rynki to powazna rzecz, a tymczasem wladajacy nimi miotaja sie jak stado baranow....

Rafał Hirsch pisze...

myśle, że plotka o bankructwie Niemiec pojawi się szybciej.

Anonimowy pisze...

L'espoir - słowo klucz w filimiku - nadzieja :)