Solorz w Wyborczej o spółkach giełdowych i OFE

Po pierwsze uwaga na Hawe:


Po drugie z Biotonem raczej nic ciekawego, ale za to Invest Bank i OFE Polsat chyba są na sprzedaż :


A w całym wywiadzie najbardziej mnie zaciekawia to, jak bardzo Solorz Żak boi się ostatniego dealu pomiędzy TPSA i T Mobile w sprawie wspólnego korzystania ze swojej infrastruktury. Czytałem parę opinii, że to ważna sprawa, ale nikt aż tak o niej do tej pory nie mówił.

Sierpień powinien być na plusie.

4 dni temu, w środę wieczorem, pisałem, że kluczowy dla dalszego rozwoju sytuacji jest poziom 2675 na WIG20. Już w czwartek rano rynek stoczył bitwę o ten właśnie poziom. Wygrali, ci którzy zarabiają na wzrostach, ci którzy ustawiali się na spadki na razie tracą. Czwartkowa obrona 2675 była wręcz koncertowa i już wtedy wyglądało to na zakończenie trzymiesięcznej korekty. Sesja czwartkowa została dodatkowo poprawiona z rozmachem w piątek.

Wygląda na to, że do zakończenia trwających od kwietnia spadków brakuje już tylko jednej rzeczy. Przydałoby się wyjść ponad ostatni lokalny szczyt, z 22 lipca, na poziomie 2743. Najlepiej zakończyć sesję powyżej tego poziomu. A żeby być już zupełnie pewnym najlepiej zakończyć ją powyżej 2750. To ledwie 0,9% powyżej piątkowego zamknięcia. W takiej sytuacji wzrosty zapewnią ci, którzy będą uciekać z wcześniej zajętych krótkich pozycji na kontraktach na WIG20.Teraz są na stratach, ale mogą mieć nadzieje na odwrócenie sytuacji. Powyżej 2750 wielu z nich zapewne straci tę nadzieję ( i trochę pieniędzy ).

Preteksty do wzrostów i ich wytłumaczenia znaleźć tym razem dość łatwo : po pierwsze za chwilę będziemy mieć deal w USA w sprawie ich długu publicznego, moim zdaniem to już przesądzone. Po drugie polskie spółki jak do tej pory pokazują świetne wyniki za drugi kwartał, co powinno wzmacniać popyt na akcje, bo przecież większość wyników dopiero przed nami. Po trzecie lipiec był trzecim miesiącem z rzędu na minusie na GPW. Cztery miesiące z rzędu na minusie zdarzyły się ostatni raz w 2008 kiedy bankrutował Lehman Brothers. Teraz sytuacja jest lepsza, więc sierpień raczej powinien być na plusie.

Głównym zagrożeniem dla tego scenariusza jest Grecja i kwestia finansowania wykupów obligacji przypadających na wrzesień. Grecja obecnie ma pieniądze wystarczające do obsługi długu do 9 września. Opublikowaną niedawno informację, że europejski fundusz ratunkowy EFSF nie zdąży z obiecanym już Grecji kolejnym pakietem finansowym do września rynek na razie zignorował, bo był zajęty Stanami. Ale jeśli faktycznie EFSF nie zdąży, to Grecja znów zostanie bez pieniędzy i pod koniec sierpnia znów będzie przez to wielka chryja. Wtedy możliwe, że wrócimy do spadków. Ale pierwsza połowa sierpnia powinna być udana.

Debt or alive

Moim zdaniem problem amerykańskiego długu na rynkach powoli się rozmywa. Dziś pojawiło się kilka ciekawych informacji sugerujących, że „jakoś to będzie”. Po pierwsze amerykański rząd wie, co robić po 2 sierpnia i powie co będzie robić jeszcze przed 2 sierpnia. Tu piszą, że powie to w piątek po sesji giełdowej. I, co jest kluczowe, że wykup zapadających obligacji i obsługa odsetek będa miały priorytet. A w artykule w Yahoo szczególnie zwróciłbym uwagę na ten akapit :

Even if the government does not increase the borrowing limit, it would be able to refinance existing debt as it comes due as long as it does not increase the total amount of debt outstanding.

Czyli amerykański rząd może obsługiwać zapadający dług finansując go kolejnymi pożyczkami. Będzie mógł dalej pożyczać, pod warunkiem, że nie będzie to zwiększać ogólnej wielkości długu ( emisja nowych obligacji w miejsce wygasających nie zmienia wielkości długu ). Do tego 1 sierpnia zorganizuje sobie aukcję bonów skarbowych za 57 mld USD, żeby mieć zapas gotówki na przypadający 4 sierpnia wykup obligacji za 87 mld USD.

Po drugie dzisiaj amerykański rząd bez żadnego problemu sprzedał na aukcji obligacje 7-letnie za 29 mld USD. Rentowność wyniosła 2,28%. Na poprzednim przetargu w czerwcu była na poziomie 2,43%. Czyli dzisiaj sprzedał obligacje drożej. 

Wydaje mi się, że rynek zakłada, że rząd USA nie dopuści do niedopełnienia swoich zobowiązań wobec posiadaczy obligacji, czyli z punktu widzenia agencji ratingowych nie stanie się nic poważnego. Agencje mogą oczywiście obniżyć rating USA ze względu na zwiększone ryzyko, ale niewypłacalności nie ogłoszą, bo nie dostaną do tego pretekstu.Obniżenie ratingu z AAA do AA też wywoła jakieś tam zamieszanie, ale będzie ono do ogarnięcia. Poza tym wszyscy będa pamiętać, że przecież za kilka-kilkanaście dni się dogadają i AAA wróci. A jeśli się nie dogadają, to w takiej sytuacji też będą plusy.

Po 2 sierpnia nie będzie mogła rosnąć liczba wyemitowanych obligacji USA. Będzie mogło być ich mniej, albo tyle samo co dotychczas. Jeśli wiadomo że czegoś, co jest cenne i popularne nie będzie więcej, to najczęściej cena takiego towaru rośnie. Podobnie będzie z amerykańskimi obligacjami. Już dziś na kilka dni przed potencjalną katastrofą popyt na nowe 7letnie obligacje był na tyle duży, że pozwolił amerykańskiemu rządowi uzyskać za nie lepszą cenę, niż miesiąc temu. Po 2 sierpnia obligacje USA na rynku będą zapewne dalej drożej, a to oznacza, że spadnie ich rentowność

Niższa rentowność amerykańskich obligacji była jednym z głównych celów dwóch amerykańskich programów drukowania dolarów ( quantitave easing ) które miały pobudzać gospodarkę po bankructwie Lehman Brothers. Programy nie osiągnęły celu, ale sam fakt że taki własnie był cel pokazuje, że kluczowe dla amerykańskiej gospodarki osoby uważają, że niższa rentowność obligacji jest dla USA dobra. No to teraz w końcu będzie można to osiągnąć. Czyli wydarzy się rzecz dobra dla amerykańskiej gospodarki. Spadną koszty obsługi zadłużenia. A przecież właśnie zadłużenie jest sednem problemu.

Siłą rzeczy od sierpnia amerykański budżet będzie musiał być co najmniej zrównoważony, co też dla gospodarki jest wydarzeniem generalnie zdrowym. Oczywiście będzie się to wiązać z bardzo drastycznymi ruchami ograniczającymi jakieś tam wydatki, ale skoro nie będą to wydatki wrażliwe dla rynku finansowego i agencji ratignowych to nie ma czym się martwić. Może to wpłynąć na amerykańską scenę polityczną, na poziom komfortu w sztabie Al Kaidy w Pakistanie, albo na inwestycje w NASA, ale raczej nie na rynek finansowy. Jeśli Obama przegra wybory, nikt po nim płakać nie będzie, wizja prezydenta Romneya nie wygląda obecnie z perspektywy rynku źle. Na rynku jakoś to będzie. Skoro na kilka dni przed potencjalną katastrofą nie idzie mocno w dół, to możliwe, że jak już się w końcu dogadają ( obstawiam połowę sierpnia ) to pójdzie wyraźnie w górę. Pytanie na jak długo ( moim zdaniem niezbyt długo, ale to będzie problem we wrześniu ).

2675 ważne potrójnie.


Słyszałem od paru analityków, że WIG20 jest blisko kluczowego momentu, bo możemy za chwilę przebić się przez linie trendu lekko-wzrostowego, która obowiązuje już prawie rok, bo od października 2010. Są optymiści, którzy twierdzą, że dopóki ta linia nie zostanie przebita, to mamy po prostu trend wzrostowy, a wszelkie zejścia do tej linii to okazje do kupna. Linia obecnie jest w okolicach 2675.

Wątpliwości jaki jest trend nie ma za to w przypadku indeksu sWIG80. 80 trochę mniejszych chociaż niemałych spółek, którymi nie interesuje się gorący kapitał zagraniczny, a które chyba lepiej pokazują co się dzieje w polskiej gospodarce. Ich wyceny rynkowe bardziej zależą od popytu ze strony krajowych funduszy i inwestorów indywidualnych i wyraźnie widać, że nie są to siły zdolne podtrzymać notowania na wcześniejszych poziomach

Tutaj linia na której jeszcze opiera się WIG20 została przebita już tydzień temu. W przypadku tego indeksu schodzi ona w dół, bo w tym przypadku dołek z listopada 2010 był niżej niż ten z sierpnia, ale to mniej istotne, bo same dołki były umiejscowione w tym samym czasie, co w przypadku WIG20. Na wykresie sWIG80 widać jednak coś znacznie bardziej interesującego. Bo przebita została nie tylko linia trendu obowiązująca od sierpnia 2010, ale i kolejna linia o rok dłuższa, zaczynająca się na dołku z września 2009. Kończy się więc cała dwuletnia druga faza wzrostu po przecenie 2007-2008. ( druga faza, bo pierwsza od lutego 2009 do września 2009 była bardziej gwałtowna i wygląda na wykresie zupełnie inaczej ). Całe szczęście, że to tylko sWIG80, a nie WIG20... chociaż zaraz, zaraz, wróćmy do WIG20...

hmmm...jeśli założyć, że krótki wyłom na przełomie czerwca i lipca 2010 ( kiedy indeks spadł po dywidendach TPSA i KGHM i przy zapisach na Tauron, ale potem się szybko podniósł ) to była jednorazowa pułapka, to widać to samo co na sWIG80. Tyle, że tam ta linia właśnie padła, a tu może paść za chwilę. Obecnie przebiega w okolicach...2675. 2675 to obecnie ostatni dołek licząc w cenach zamknięcia, a do tego nie jedna, ale dwie ważne linie wsparcia. Chociaż zawsze trzeba pamiętać, że z naszym rynkiem nigdy nic nie wiadomo do końca. Tydzień temu w czwartek 2675 na chwilę pękło, WIG20 zszedł do 2662 tylko po to, aby potem się odbić i zakończyć sesję na 2729. Możliwe więc, że to dołek, bo jest się od czego odbijać w górę. Ale zamknięcie sesji na poziomie poniżej 2675 ( 2670 może lepiej dla pewności ) prawdopodobnie zmieni perspektywę.

Najlepsze spółki 2011 jak do tej pory

Jest taka dość popularna koncepcja, że pod koniec roku spółki, które w ciągu całego roku dały zarobić najwięcej zachowują się lepiej niż rynek. Wynika to z tego, że zarządzający wszelkimi funduszami lubią mieć na koniec roku w portfelu te spółki, które potem będą się przewijać w podsumowaniach rocznych, będą na listach spółek z najwyższą stopą zwrotu. Bo to ładnie wygląda jak się ma takie pozycje w portfelu. Jeśli więc znajdzie się choćby kilku na rynku takich, którzy wczesniej tych akcji nie mieli, to ( zwłaszcza jeśli to małe spółki ) tych pare większych zleceń powoduje, że kurs idzie w górę. Albo przynajmniej nie idzie w dół.

Do grudnia jeszcze daleko, ale jeśli ktoś chciałby się zorientować które spółki są na topie podsumowań rocznych dzisiaj to proszę bardzo. Są trzy spółki, które dały zarobić ponad 100 procent. To PZ Cormay, Optimus i Atlanta.pl.

Wśród spółek największych i najbardziej płynnych najlepiej w tym roku wygląda zdecydowanie Synthos, a poza nim także PGNiG, CEZ, Inter Cars, Puławy, Kopex i Kredyt Bank.

Wśród spółek o mniejszym freefloacie najwyższe stopy zwrotu mamy na akcjach Zetkamy, Cognor, Krezusa, Pepeesu, Calatravy, Wandalexu, Polic, Sygnity, Famuru, Internet Group, Integera i Groclinu.

Wśród tych spółek zapewne mamy lidera 2011.

Biznes piłkarski w Polsce na poziomie I ligi na przykładzie Gieksy

Dziś na rynku New Connect pojawiła się nowa spółka : GKS GieKSa Katowice. Spółka prowadzi i zarządza klubem sportowym GKS Katowice, który gra w I lidze ( dla niezorientowanych: I liga to tak naprawde II liga, bo ta prawdziwa I czyli najlepsza liga nazywa się Ekstraklasa ). Sprzedali inwestorom akcje za 1 mln PLN, chcą w tym sezonie awansować do extraklasy itp itd a przy okazji wchodzenia na giełdę musieli opublikować swoje sprawozdania finansowe. Uważam, że sprawozdanie GKS Katowice za 2010, choć lakoniczne i krótkie jest wspaniałą ilustracją stanu polskiej piłki nożnej. Polecam uwadze rubrykę prawą ( 2010 rok ), a w niej liczby dotyczące przychodów ze sprzedaży, a następnie trochę niżej kosztów wynagrodzeń


Tak, tak, to nie sen. W 2010 klub mając 1,5 mln PLN przychodów wydał tylko na pensje ponad 2,2 mln PLN. Takie spółki zdarzają się bardzo rzadko. Tak właściwie to chyba nigdy wcześniej nie widziałem takiej spółki, w której przychody nie wystarczają nawet na pokrycie wynagrodzeń pracowników ( czyli w tym przypadku zapewne głównie piłkarzy ).

A GKS Katowice w pierwszej kolejce nowego sezonu, w ostatni piątek, przegrał u siebie z drużyną Termalica Bruk-Bet Nieciecza.

Gdyby ktoś chciał poznać kulisy polskiej piłki pierwszoligowej jeszcze głębiej, to tu jest wszystko na temat GKS Katowice.

Interesy z panią, to czysta przyjemność, pani Unio Europejska


Zgodnie z tym co pisze Roubini i z tym co oficjalnie opublikowało stowarzyszenie banków IIF inwestorzy, którzy księgują sobie obligacje wg wartości rynkowej ( Mark-to-market), czyli nie zakładają, że będą trzymać obligacje aż do ich wykupu dostają ofertę: oddajesz Unii posiadane greckie obligacje za 80% wartości nominalnej. W zamian dostajesz nowe obligacje do wyboru : na 15, albo na 30 lat. Te na 30 mają 6,42% odsetek rocznie i są w pełni gwarantowane przez UE, te na 15 lat mają 5,9% odsetek rocznie i są gwarantowane tylko w części ( ale kapitał odzyskujesz 15 lat szybciej ). Najlepiej zresztą opisuje to po ludzku Felix Salmon z Reutersa


Zgodnie z komunikatem IIF lista uczestników tego dealu jest otwarta:



i można się dopisać do wielce szacownego grona ( w którym jednak co ciekawe nie ma ani jednego banku hiszpańskiego i nie ma też włoskiego Unicreditu, ale z Niemiec i z Francji są wszyscy najważniejsi )

 

Najpiękniejsze jest to, że obligacje greckie obecnie na rynku kosztują 61% wartości nominalnej ( a kiedy deal ogłaszano były po 53% ). 



Czyli kupujemy grecki obligacje na rynku po 61, zapisujemy się do programu i sprzedajemy obligacje Unii po 80. Z tej jednorazowej operacji mamy 31% zysku. Dodatkowo w zamian za sprzedane za 80 obligacje dostajemy nowe, gwarantowane przez Unię papiery i do tego 6,4% zysku co roku.

Bardzo fajnie się z panią robi interesy, droga Unio Europejska. Ukłony dla podatników.